25
wrz

Architekcie, a taniej się nie da?

 TANIEJ – ULUBIONE SŁOWO POLAKA


Wiele razy słyszałam od Klienta “A czemu tak drogo? Nie da się taniej?”

Zawsze, gdy pada to pytanie, zastanawiam się, czy ci konkretni ludzie nie szanują również własnej pracy. Czy są przekonani, że ich własna praca jest warta dokładnie tyle, ile zarabiają, czy raczej narzekają, że mogliby, że POWINNI więcej? Nie znam nikogo, kto poszedłby do przełożonego i zaproponował “w tym miesiącu pracy było mniej, to niech mi pan zapłaci połowę…“. Właściwie czemu nie? Przecież less is more!

tanio

Architekci szanują swoją pracę i czas, jaki poświęcają na to, aby innym dobrze się żyło w nowym domu. Musimy pomyśleć, naprawdę dobrze się zastanowić nad waszymi – Klientów – potrzebami i dostosować wasze marzenia do budżetu, jakim dysponujecie. A to nie jest łatwe zadanie. To nie jest strategia “skoczę do Ikei, wybiorę sobie to, co mi pasuje i sobie wstawię, i może będzie działać”.

Jeśli oczekujecie czegoś więcej, niż oferuje standardowa masówka, to warto zapłacić architektowi kwotę, o jakiej mówi. Bo to jest Wasze życie i Wasza wygoda. Wasz dom, wasz styl, wasze serce wyrażone w czterech ścianach.

Tanio, taniej, najtaniej…

Wracając do pytania w tytule: oczywiście, że da się taniej! Polecam studenta, który nie ma może doświadczenia, nie wesprze was w trakcie procesu, nie ochrzani kafelkarza na czas, nie pomoże rozwiązać problemu, który pojawił się w trakcie realizacji, ale jest przecież tańszy! Nie ma prawdopodobnie również działalności gospodarczej, działając po prostu nielegalnie. W przypadku biura prawie połowa kwoty, którą płacicie, to podatki i ubezpieczenia, a także koszt programów komputerowych. My, architekci, chociaż drożsi niż studenci, mamy potrzebne doświadczenie i wiedzę. To trochę taka różnica, jak między polskim produktem, a chińskim. Polski jest drogi, a chiński tani. No i my też przecież musimy z czegoś żyć.

Usługa w cenie produktu?

Przeważnie Klienci, chodząc oglądając i inspirując się, trafiają do na przykład do salonów sprzedających kuchnie lub łazienki. Dostają tam projekt w cenie wyposażenia. Czy aby na pewno jest on gratis? Przecież architekt zatrudniony na miejscu musi dostać wypłatę. A wypłata bierze się z tego, co sprzeda. Jest wliczona w cenę wyposażenia, które nam oferuje. Między innymi właśnie dlatego w internecie można znaleźć dokładnie to samo wyposażenie taniej.

A jak jest ze szwedzką sieciówką? Słynie z tego, że ma tanie produkty. Ale z jakich materiałów są wykonane? Skąd pochodzą? Głównie z Chin, bo już niewiele mebli ta firma produkuje u “siebie”. A Chiny są daleko… meble trzeba przetransportować do Polski. To dodatkowy koszt, niemały, ale wiadomo, że wszystko zależy od skali.

Ostatnio widziałam filmik, w którym testowany był samochód wyprodukowany w Chinach i przeznaczony na rynek rosyjski. Osoba testująca nie była w stanie zmienić biegu, bo złamał się jeden z pedałów. Okazał się plastikowy!

Skąpy dwa razy traci

Więc czemu jest drogo? Każdy z nas kiedyś był studentem i myślał, że wie już wszystko i że ma wszystko, czego trzeba: odwagę, twórcze podejście i świeży umysł. Ale czy potrafiliśmy sprawić, że Klient nam zaufa, powierzy nam swoje pieniądze i jakość swojego życia? Jasne, ale tylko częściowo – Klient poprosi jedynie o projekt, a resztą zajmie się sam. A przecież nie o to chodzi, tylko o kompleksową obsługę. Bo zatrudniając architekta liczycie na brak problemów i na to, że będziecie mogli spokojnie spać.

Ogólnie płacicie za jakość usługi i za efekty. Przeważnie biura projektowe współpracują z zaufanym stolarzem, ekipą remontową. Bywa nawet, że mają umowy podpisane z firmami sprzedającymi elementy wyposażenia i ich ceny są jeszcze niższe, niż w internecie.

Trzeba pamiętać, że projekt mieszkania wykonuje się raz na długi czas – na 10 albo i więcej lat.

Więc skąd ta cena?

Jak najbardziej rozumiem ludzi, którzy myślą “O jeny, za tą kwotę to mogę sobie kupić meble do sypialni.”

Po pierwsze: czas

Pamiętajcie przy tym, że musimy zapłacić za programy, których używamy do zaprojektowania waszego wnętrza. Czy nie możemy tego narysować na kartce papieru ołówkiem i kredkami? No tak, oczywiście, że możemy, ale to trwa wtedy dłużej i jest mniej precyzyjne. Kiedyś rzecz jasna tak się projektowało, ale budynki powstawały nie w rok, tylko w cztery lata. Bo każda zmiana wymaga wtedy rysowania wszystkiego od nowa. Sama wiele razy słyszałam “Czemu miesiąc?” albo “Co tak długo?” To jest koncepcyjny, czasochłonny proces. Trzeba wiedzieć (albo dopiero sprawdzić), czy pomysły zaproponowane przez klienta są wykonalne, i kto mógłby się tym zająć. Sami klienci w trakcie prac zastanawiają się, zmieniają zdanie, podsuwają nowe pomysły. To trwa.

Po drugie: doskonałość

Zmieniają się również wymagania Klienta względem projektu. Wizualizacje muszą być perfekcyjne, jak najbardziej realistyczne. Z psem na legowisku, filiżanką kawy na stoliku, butami w przedpokoju. Jak zdjęcia. Więc musimy temu podołać.

Po trzecie: prawa rynku

Rynek się zmienia. Architekci są coraz tańsi, bo rynek jest pełny i trwa walka o klienta. Na szczęście klientów na nasze usługi również jest coraz więcej. W tych warunkach student cieszy się, jak cokolwiek dostanie z tej puli. Przecież on też gdzieś musi zdobyć to doświadczenie! Pozostaje pytanie, czy do niego wrócicie i czy z czystym sumieniem będziecie mogli go polecić znajomym? Oczywiście te same pytania można sobie zadawać wybierając działające od lat biuro projektowe… I z jego usług można być niezadowolonym, jeśli zawiedzie komunikacja i zabraknie nici porozumienia.

Po czwarte: komu to w ogóle potrzebne?

Kiedyś projekt wnętrza był luksusem, na który nie każdego było stać. Dziś, gdy wszystko dostępne jest dosłownie na wyciągnięcie ręki, możliwości aranżacji wnętrza są praktycznie nieograniczone. Można urządzić swoje cztery kąty w każdym stylu, dostępne są wszelkie – również super luksusowe – materiały, meble i dodatki. Warto się zastanowić, czy chcemy mieszkać jak wszyscy, korzystając z gotowych rozwiązań z sieciówek, czy też wolelibyśmy poczuć się u siebie choć trochę wyjątkowo, niebanalnie i ciekawie. Na te ściany będziecie najprawdopodobniej patrzeć przez lata. Z satysfakcją lub z refleksją, czy nie można było jednak wydać tych pieniędzy po prostu lepiej, mądrzej i – być może – mniej, osiągając przy tym o niebo lepszy efekt. Nie oszczędzajcie na architekcie.

I może zamiast pytać “Czemu tak drogo?” zapytajcie po prostu… “Co dostanę w tej cenie?”